2013/12/30

Baggy glam


Wybaczcie tę długą zwłokę z publikacją nowej notki. Okres przedświąteczny był u mnie mocno pracowity, świąteczny w rozjazdach po całej Polsce, a poświąteczny... totalnie mnie rozleniwił. Czas więc spiąć pośladki (które po świętach, jak to bywa, chyba zmieniły nieco kształty). Zdjęcia do dzisiejszego posta robiliśmy już dość dawno, pogoda była zdecydowanie mniej łaskawa, przemarzłam niemiłosiernie, ale dobrze, że nie jest to (chyba) widoczne na zdjęciach. W rolach głównych futerko (do którego czuję spory sentyment i dlatego pewnie jeszcze długo będzie w mojej szafie), cekinowy top kupiony w outlecie, kiedy podobne wisiały na wieszakach w cenie 3 x wyższej i czapka pokryta srebrną farbą z efektem benzyny. Całość przełamana roboczymi jeansami.

Forgive me Guys such a long break in posting. Weeks before Christmas were very busy, Christmas was like a long journey through the whole Poland and after Christmas... I am so lazy! So it's time to gird  up my loins (a bit bigger after Christmas ;). Pics for today's post we made a few weeks ago, but it was freezing cold. I hope it's not visible in the photos. Main roles play fur jacket I bought log time ago, sequined top from the outlet and a cap covered with silver paint with a petrol effect. And baggy jeans to break the glam.

2013/12/10

Siemens Fresh Look

Dla tych, którzy nie obserwują mnie na Facebooku (zawsze możecie to zmienić klikając obok lub tu ;), radosna nowina. Moje zdjęcie z sesji Violet Madness można zobaczyć w magazynie internetowym Siemens Fresh Look. Mam dla siebie całe 3 strony. Mały "wywiad" i ocena Karoliny Malinowskiej. Jakby co - bardzo lubię snickersy ;)

For those who doesn't follow me on Facebook (I guess all of you non-Polish guys :), you can easily change it!). My photo from Violet Madness is in Siemens Fresh Look magazine. I have 3 pages there - a little interview and Karolina Malinowska's opinion. Enjoy!

http://www.freshlook-online.pl/zobacz-magazyn/burgund-i-fiolet/

http://www.freshlook-online.pl/zobacz-magazyn/burgund-i-fiolet/

Miss Ursus*


Dzisiaj nietypowa sceneria. Jak by na to nie patrzeć, to był naprawdę luksusowy salon samochodowy. Potężne maszyny - to się nazywa tło! Panowie z salonu mieli nie mniejszy ubaw od nas. Zmysłowe (?) pozy na tle lśniącej karoserii... I ten fantastyczny zefir we włosach (100 km/h). Tak czy inaczej - kolory pasują idealnie :)
Mam na sobie oklepaną w tym sezonie do granic możliwości  kratę, którą pokazałam już w zeszłym roku. Sukienka jest bardzo stara, za to płaszcz całkiem nowy (chociaż na taki nie wygląda, nie pytajcie nawet dlaczego). Całość przełamana moim ulubionym jaskrawym sweterkiem.



Today's scenery is non-standard. After all, it was a very luxurious car showroom :) Powerful machines - what a background! Gentlemen from the showroom had fun not less than we had. Sensual (?) poses against shiny car bodies... And a zephyr in my hair (100 km/h). Anyway - the colours match ideally :)
I am wearing tartan, so commonplace this season. I showed it also here last year. The dress is very old in contrary to the coat (but because of its arguable quality, it doesn't look so). The whole is breached with my favourite bright sweater.

*The Ursus Factory is a Polish producer of agricultural machinery located in Warsaw (Wikipedia).

2013/11/29

Jeans and orange


Ciąg dalszy mojej historii miłosnej, miłości do... kolorowych strusich piór. Jeans od stóp do głów, a futrzany kołnierz w roli "podkręcacza" tej dosyć spokojnej stylizacji. Do tego nieco łagodzącego brązu.
Co do makijażu - dobrze, że dość często kupuję kosmetyki zupełnie od czapy. Uwielbiam nowe makijażowe wynalazki, co na blogu było widoczne niejednokrotnie, np. tu czy tu. Mam więc kilka wściekle różowych pomadek, kilka ciemnych, lakiery do paznokci w dziwnych kolorach, mocne pigmenty. Takim zakupom najczęściej towarzyszy wizja (choć chyba równie często nie), ale wiem, że to wizja nie nadająca się do pracy, do sklepu po bułki też raczej nie. Na imprezę - prędzej... Ale wtedy okazuje się, że jednak cekiny lepiej grają ze smoky eyes w klasycznej czerni. Nie powinnam jednak hamować w sobie potrzeby takich zakupów, bo dzisiaj na przykład wściekle pomarańczowy sypki pigment kupiony na promocji okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie znasz dnia ani godziny. Los sprzyja gotowości umysłu. I takie tam.
Cdn...

Continuation of my love to coloured ostrich feathers. Jeans from top to toe and fur collar to pump it up. And a drop of calming brown.
When it comes to the make-up - it is good that I buy cosmetics spontaneously from time to time. I love make-up novelties, so I have a few acid pink lipsticks, some dark ones, nailpolishes in strange colours and strong-coloured pigments. Of course I have a vision, but usually it is something not easy to introduce daily. In the evening - more often, but then it turns out that classic smoky eyes suit better. But today acid orange pigment was a great idea. You never know... Chance favors the prepared mind.
To be continued...

2013/11/23

Holy wood


Przewrotny tytuł dzisiejszego posta. Nawiązuje i do sfery sacrum i do wiadomego miasta, i do płyty Marilyn Mansona, z której pochodzi poniższy kawałek, który zresztą bardzo lubię. Także do lasu stanowiącego nieco melancholijne tło dzisiejszych zdjęć, a także do... mojego nazwiska. Chociaż święta nie jestem ;)

 "Today I'm dirty, I want to be pretty."

The title of today's post is contrary. It refers to the sacrum sphere, to the certain city, to the Marilyn Manson's album (one of my favourite songs from it is below). To the woods - the melancholic background of the photos. And to my... surname. But I am not saint.



2013/11/14

Made in West Germany


Made in West Germany - taki napis gości na metce różowej spódnicy, którą kupiłam ostatnio w second-handzie. Stan idealny, kolor piękny. Prawdziwy vintage!

Made in West Germany - this is the inscription on the label of this pink skirt I bought recently in the second-hand shop. Perfect condition, beautiful colour. Real vintage!

2013/11/11

Yes Sir!


Znowu plisy... Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że jestem taką ich miłośniczką. Tym razem nieco mniej przewidywalnie - na koszuli wiązanej pod szyją. Koszula jest bardzo stara, kupiona w okresie absolutnej fascynacji koszulami wiązanymi pod szyją. Zostało mi to w sumie do dziś, tylko ciężko teraz znaleźć coś ciekawego w tym stylu. Do kompletu dobrałam ukochaną ostatnio kurtkę i botki, które naprawdę zwracają uwagę otoczenia, a także modny kaszkiet, choć to przecież nic nowego.

Pleats again... I didn't know I am such a great pleat lover. This time I present something less predictable - pleated long shirt with a bow. It's very old, bought during the time of my total fascination with shirts tied in a bow under  the neck. I still like this style, but finding something interesting is not an easy task. I matched it with my favourite leather jacket, boots that really catch the attention and popular, but not innovative cap.

2013/11/04

M&M's


Podobno Chanel mówiła, że przed wyjściem z domu należy zdjąć ostatnią rzecz, jaką się na siebie założyło. Chyba coś w tym jest... Wiem, że ja i tak raczej nie przesadzam z błyskotkami czy dodatkami, ale tym razem usunęłabym bransoletkę. Albo rękawiczki. Chociaż nie - te rękawiczki naprawdę mi się podobają i nawet tutaj, o dziwo, mi pasują, mimo że miałam spore wątpliwości czy się nie będą "gryzły" z torebką. Torebka cała, więc dzielnie zniosły jej towarzystwo. A czy będą praktyczne? Oj tam, wcale nie muszą. Palce raczej zmarzną, ale przynajmniej będę mogła bez problemu obsłużyć telefon czy aparat. Kierownicę też się pewniej trzyma, gdy się ją czuje, prawda? O dłoni bliskiej osoby nie wspominając. Od aparatu przez kierownicę do dłoni.Od dłoni do... Chyba tu się zatrzymam ;)
Jak Wam się podobają takie mocne kolory jesienią? Mnie skojarzyły się z drażami M&M's :)

I've heard Chanel used to say that before going out you should take off last thing you put on. There is something in it... I know I don't exaggerate with bling-bling and accessories, but this time I would take off the bracelet. Or mittens. No - mittens are really nice and, even though I had some doubts at first, match the bag quite well. Practicality? I don't care. Fingers will suffer, but I'll be able to use phone or camera. The same with the wheel, it's better to feel it, isn't it? Not to mention THAT person's hand. From the phone through the wheel to the hand. From the hand to... Stop here, please ;)
How do you like these intensive colours in autumn? Just like M&M's :)

2013/10/29

Sapphire on heels


Mam nadzieję, że udało mi się zachować równowagę w dzisiejszej propozycji. W przypadku takich butów, na dodatek zestawionych z lakierowaną spódnicą mini łatwo o przesadę i osiągnięcie efektu, jakiego zdecydowanie osiągnąć bym nie chciała. Według mnie rezultat jest jak najbardziej z klasą dzięki zrównoważeniu seksownych elementów z obszernym swetrem w rozmiarze L. Szafirowy sweterek również ma długie rękawy i jest dość mocno zabudowany pod szyją. Spora torba w dłoni także wprowadza miejski klimat.
Uroczy piesek został "pożyczony" na chwilę od spacerującej nieopodal młodej właścicielki. Dziękuję!
Taki szał na te kozaki, a moje mają już ponad 3 lata!

I hope I managed to retain the balance in today's outfit. Such boots combined with patent leather mini skirt can look really bad, it is easy to exaggerate and reach the effect that you really didn't want to reach. In my opinion this outfit is really classy, beacuse I counterbalanced sexy elements with oversize sweater in L size. Sapphire blouse has long sleeves and high-cut neckline. Large bag in my hand also introduces city climate.
Sweet dog was "borrowed" for a moment from a young lady passing by. Thank You!
Such boots are so in fashion today - I've bought mine over 3 years ago!

2013/10/27

Violet madness


Właściwie co tu komentować. Wszystko widzicie na zdjęciach. A czego tu nie ma! Są i pióra i plisy, jest wielkie logo adidasa na plecach (na zdjęciach nie ma, ach jak to się mogło stać? ;-), brokatowe skarpetki, czarna koronka, gruba mięsista skóra, matowy lakier na paznokciach i dzianina na głowie. Istne szaleństwo! Mimo wszystko uważam całość za bardzo udaną, bo udało mi się utrzymać wszystko w zbliżonym odcieniu chłodnego fioletu. Wczoraj wyczytałam u Michała Zaczyńskiego, że fiolet to kolor ludzi niezrównoważonych psychicznie. Hmmm... Ale jest i trochę czerni. Więc chyba jestem uratowana - wszak czerń to zapewne kolor ludzi zupełnie normalnych, taki pogodny i optymistyczny... Czerń na butach, torbie i kurtce. A właśnie - buty mi tu jednak trochę nie pasują. Jakiś obcas dla przełamania chyba lepiej by się sprawdził. Ale w szafie chyba nie mam niczego odpowiedniego. Jesli nie posiadasz zasobów Anny dello Russo to komponowanie strojów na co dzień zawsze będzie mniejszym lub większym kompromisem.

What to comment? You can see everything in the photos. There are feathers and pleats, big adidas logo on my back (not presented in the pics, how is that possible? ;-), glitter socks, black lace, thick leather, matt nail polish and knitwear on my head. Total madness! In spite of all, I perceive this set as fulfilling, because everything is in the same cool violet shade. Yesterday I read that violet is the colour of mentally unbalanced people. Hmmm... But I added some black as well. So maybe I am saved - there is no doubt that black is the colour of normal people, so optimistic and cheerful... Black on my boots, bag and jacket. By the way - the boots weren't the best choice. I think something with a heel would be better. But I couldn't find anything like that in my closet. If you don't have Anna dello Russo's resources, matching clothes will always be a kind of compromise.



2013/10/17

Back to black


Za oknem robi się coraz ciemniej i chłodniej, a mnie rozpala uczucie do czarnych ubrań. Tak jest co roku. Jeśli już iść w jeden kolor, to warto chociaż poszaleć z fakturami. W ten sposób stworzyłam miks skóry, jeansu i włochatej dzianiny. Bardzo zresztą modnej ostatnio, co zauważyłam podczas wczorajszej przechadzki po sklepach w jednym z centrów handlowych. Ja swój sweter kupiłam już jakiś czas temu i stwierdzam, że zdecydowanie nie jest on fotogeniczny. Mam nadzieję, że na żywo wygląda lepiej, ja przynajmniej tak go widzę. I niechaj tak zostanie.
Zestaw jest całkiem zwyczajny, nie wysilałam się szczególnie przy porannym szykowaniu. I mam wrazenie, że często efekt jest wtedy lepszy, niż gdy zbyt mocno się staram. Czy tak jest i tym razem? 
Zdjęcia robiliśmy w okolicach twierdzy Modlin, na której terenie znajduje się najdłuższy w Europie budynek - 2250 m długości. Zapomniany, zaniedbany. Jakoś tak przykro było mi patrzeć na te niszczejące budynki. Z drugiej strony - ktoś podobno kupił to w tym roku i planuje przekształcić w lofty czy hotel. Jest więc nadzieja, że twierdza zmartwychwstanie, a czerń mego stroju nie okaże się czernią żałobną...



2013/10/10

Hooded sweater


Ciepło i wygodnie.
Zwróćcie uwagę na naszyjnik, który sama zrobiłam jakiś czas temu:)

Warm and comfy.
Look at the necklace - that's my work:)

 

2013/09/29

Ms. Grey


Wybaczcie to nawiązanie do jednej z najbardziej tandetnych powieści, jakie czytałam :) Mogę pokusić się o taką ocenę, bo przeczytałam wszystkie części. Uważam, że aby móc coś szczerze ocenić, trzeba się w czymś choć na chwilę zanurzyć, poznać to, dać temu szansę. Czyjaś recenzja to niestety zbyt mało. Odnoszę to nie tylko do książek, a szczególnie do zjawisk i ludzi. Nazywam to samodzielnym myśleniem.
Czytając tę serię, zastanawiałam się tylko, co może tutaj szokować. Jeśli szokuje 13-latki - w porządku, nawet jest się z czego cieszyć (choć sama miałam tyle lat czytając "Lolitę"). Jeśli szokuje 30-latki - szczerze współczuję. Tylko nie jestem pewna czego - nudy w sypialni czy braku potrzeby poznania bardziej kontrowersyjnych twórców niż pani James. A jest ich na pewno więcej niż Pięćdziesięciu. Chcesz się zszokować? Sięgnij po Anaïs Nin, Elfriede Jelinek, Pauline Reage czy choćby Henry'ego Millera. Wiem jednak, że będzie to inny rodzaj szoku. To będzie szok, związany z czymś, czego nie chcemy przeżywać. W przeciwieństwie do książki E.L. James. Myślę, że w tym tkwi jej sukces. Jest to bajka. Typowa bajka o Kopciuszku i księciu. A w sumie każdy z nas lubi bajki i pragnie wierzyć, że życie może nas mile zaskoczyć, że najbardziej nieprawdopodobne historie jednak się zdarzają. Z tego się nie wyrasta.
Co do zestawu, to mam na sobie wspaniały płaszczyk młodej polskiej firmy Basic Station, który pokazywałam Wam na fanpage'u.  Jest superuniwersalny - może być zarówno elegancki, w wersji z sukienką i szpilkami, jak również zupełnie luźny w połączeniu ze sneakersami. Dzisiaj prezentuję wersję wyważoną, bo ograniczoną kolorystycznie do szarości. Szarości w różnych odcieniach, z dużą plamą srebra i kroplą czerni. W trzech wersjach - elegancko z perłowym naszyjnikiem, bardziej futurystycznie w lustrzanych okularach i z prostą bransoletką, a także na luzie w starych najkach (uwierzycie, że kupiłam je w 2005?).
Szary nie jest nudny. Nawet w kiczowatej powieści!

Please, execuse me for making the reference to one of the most cheesy novel, I've ever read :) I can venture such opinion, simply cause I've read the whole series. I think that for the sincere judgement you have to submerge yourself in it, get to know it, give it a chance. Somebody else's review is not enough. It's not only about books, but especially situations and people. I call it self-contained thinking.
During the reading, I was wondering, what can shock people here? If it shock 13-year old girls - that's ok, I think it is even a reason to be happy (but I was 13, when read "Lolita"). But if it is shocking for 30-year olds - I feel really sorry. But I am not sure what beacuse of - the boredom in the bedroom or not having a need of knowing some more controversial writers than Mrs. James. And I am sure there are far more than 50 of them. Wanna be shocked? Try Anaïs Nin, Elfriede Jelinek, Pauline Reage, or just Henry Miller. But I know it would be different kind of shock. A shock connected with things we don't want to go through. In contrary to E.L. James' book. I think this is the key to its success. It's a fairytale. A typical story about Cinderella and prince. Every one of us likes fairytales and wanna believe that dreams can come true and even the most unlikely stories could happen. You can't grow out of it.
Back to my outfit, I am wearing really great coat of young Polish brand Basic Station, which you could have seen on my fanpage before. It's superuniversal - can be both sporty and elegance. Today I present balanced version, limited to one colour - grey. But grey in 50 shades with a large blotch of silver and a little drop of black. In three variants - elegant with pearl and silver necklace, more futuristic in mirror glasses and simple bracelet and relaxed in my old Nike sneakers (can you believe, I bought them in 2005?)
Grey is not boring. Even in the tawdry novel!

2013/09/23

Rebel Yell


Zdjęcia robiliśmy na początku września. Niestety i tak było już zimno i pod koniec sesji lekko się trzęsłam. Czarna skórzana ramoneska o fasonie jak ze starszego brata nie uratowała mnie przed chłodem, ale i tak bardzo ją lubię. Czuję się w niej jakoś tak... bezpiecznie. Nie wiem, jak mogłam tak długo zastanawiać się nad jej zakupem. Ażurowy sweterek to chyba ostatni zakup z tegorocznych wyprzedaży. Cała reszta, poza klipsem vintage, który wraz z podobnym naszyjnikiem (i oczywiście drugim klipsem) zabrałam babci lata temu, już się tutaj pojawiała. Zgodnie z obietnicą odeszłam od kolorów i szczerze mówiąc czuję się w takim wydaniu świetnie. Następne sesje na pewno to potwierdzą.

We took these pictures at the beginning of Septemper. Autumn came to Poland quickly this year and that day it was really cold. So cold that I was shivering a bit at the end. Even my oversize black leather biker jacket didn't help. But it doesn't matter - I really like it and feel really... safe while wearing it. I don't know how I could have been wondering about buying it or not for so long. Holey jumper is the last thing I bought on summer sales. The rest, except the ear clip, which I took from my grandma years ago with similar necklace (and second ear clip of course), was presented here before. As I said some posts ago, I quitted colours and, to be honest, feel very well in this image. Next sessions will confirm it.


2013/09/16

Like a prayer


Teledysk Madonny szokuje nawet i dziś. Ech, ta obcisła sukienka i te podwójne ramiączka, od sukienki i od stanika. Podobno mało elegancko, ale to w końcu Madonna, więc zasady może mieć gdzieś. A bez puszapa efekt mógłby być... inny. Stylistyka daleko odmienna od mojej. U mnie lajcik - wygląda to raczej jak modlitwa do jakiegoś pogańskiego bóstwa, a to mniej szokuje. Nie ma krzyży, nie ma ognia i krwi. Chociaż w czasach pogańskich i w pogańskich świątyniach lajtowo podobno wcale nie było, oj nie. Przyjmijmy więc, że przez moment byłam kapłanką czcigodnej Vistuli, modląc się by nigdy nie zalała Śródmieścia i mojej kamienicy;) Na szczęście (?) nie byłam hierodulą (!), o czym dobitnie świadczy znak "Wstęp wzbroniony" :)
Ach, co to był za wstęp! Daliście radę dotrwać? I zrozumieć?;)
Tiulową warstwową spódnicę kupiłam ponad 3 lata temu z myślą o weselu (nie swoim). Takiej tutu szukałam od dłuższego czasu i ideał zobaczyłam dopiero na blogu Harel. Niestety, bez czekania na uszycie, dostępna była tylko w takim kolorze i mimo obaw, że na weselu biel przystoi tylko pannie młodej, zdecydowałam się na zakup. I bardzo słusznie. Ostatecznie ja zestawiłam ją z czarnym gorsetem i ozdobnym paskiem, który widzieliście już na blogu, a panna młoda postawiła na pewną oryginalność i wybrała biało-czarną kreację. Moja spódnica jest zresztą w kolorze ZŁAMANEJ bieli, co przecież ostatecznie mnie usprawiedliwia;) Spódnice Fanfaronady widziałam ostatnio na kilku blogach, więc raczej opierają się chwilowym modom. Dla mnie to dość uniwersalna część garderoby,a a o ostateczny charakter stroju dbają inne jego części składowe. Oczywiście nie noszę jej do pracy, ale na większe wyjścia - czemu nie! Dzisiaj wybrałam wersję romantyczną z dodatkami ograniczonymi jedynie do kilku sznurów pereł (w większości naturalnych), ale zapewniam, że ta kiecka pokaże Wam jeszcze niejedno oblicze.
Nie tylko takie uduchowione.



2013/09/03

The Secret Garden


Sesja z Andrzejem, której efekty wywołały we mnie mocniejsze bicie serca! Lekka sukienka skontrastowana z ciężkimi butami. Uwielbiam jej cienki materiał i zwiewny fason, a także oryginalny tył, mimo że nie mam odwagi nosić jej bez biustonosza. Do tego prawdziwe cacko - naszyjnik wykonany techniką soutache, tym razem nie moje dzieło - kupiłam na allegro. Zamszowa torebka pod kolor, góra bikini również z zielonymi "ogonkami". Włosy kręciłam na lokówce i to dwukrotnie owego dnia. Pierwszy raz rano przez jakieś 40 minut - niestety po powrocie do domu miałam na głowie praktycznie proste włosy. No może lekko zwichrowane na końcach, czyli dla większości osób efekt uzyskiwany bez żadnego wysiłku:) Drugi raz tuż przed sesją. Efekt na zdjęciach. Do końca sesji praktycznie nie dotrwały. Cóż się dziwić - jak to fale (morskie) - żywot krótki. A woda z fontanny ten żywot chyba jeszcze skróciła.
Romantyczna sceneria w ogrodzie botanicznym.
Mój Tajemniczy Ogród.

2013/08/31

Tied in a bow



To stylizacja, którą przygotowałam na konkurs Sophisti i Moniki Ptaszek. W tym miejscu chciałabym wkleić opis, który umieściłam w swoim zgłoszeniu konkursowym.
"Postanowiłam podjąć wyzwanie i zinterpretować kalifornijski styl po swojemu. Zacznijmy od dołu. Buty - rzeczywiście, ciężko się w nich chodzi, ale nie mogłam nie kupić oryginalnych, nowych JC za 29 zł! Choćby miały jedynie stać na półce, uznałam, że warto. Na półce stały, jak widać, krótko. Oryginalny fason plus czarny zamsz drukowany w motylki i to wszystko "designed in California" (but "made in China";). Dyskusyjne mogą być brokatowe skarpetki – ja uznałam, że skoro buty są tak odjechane, to już nic im nie zaszkodzi/pomoże. Dalej bawimy się spokojne – krótkie szorty z wysokim stanem, wężowy pasek z łańcuchem, cienka bluza w meduzy (lubię te kolory). Dodatki to zegarek, fioletowa bransoletka z ćwiekami, obowiązkowy łańcuch i dla kontrastu wieczorowa metaliczna torebka. Pomału docieramy do sedna. Nie mogłam się zdecydować – apaszka czy czapka? Jedno z jedwabiu, drugie z włóczki, oba w ulubionym mocnym fiolecie. Hmmm... Czemu z czegoś rezygnować? Kto powiedział, że muszę wybierać? Jak szaleć to szaleć:)"
Bardzo jestem ciekawa reakcji jury. A jaka jest Wasza opinia? Wyszłam z tego obronną ręką? Według mnie, poza butami, ale tylko dlatego, że utrzymanie się w pionie pochłaniałoby zbyt wiele mojej uwagi, jest to strój jak najbardziej do noszenia w czasie wolnym. Łącznie z czapką i chustką:)
Nie mogę nie wspomnieć o bardzo ważnym rekwizycie - obrazie autorstwa Marty, która robiła również zdjęcia i robi je, jak mogliście zauważyć, naprawdę często. Marta jest bardzo utalentowaną osobą, skończyła m. in. ASP i mocno trzymam za nią kciuki!

2013/08/22

Playground

Coś prostego, wygodnego i w letnich kolorach. Jak się okazało dzieci chyba takie lubią, bo na placu zabaw nawiązywałam kolorami do wielu elementów. Niby zwyczajnie, bo właściwie tylko jeansy, koszulka i sportowe buty, ale... No właśnie - jeansy megaobcisłe, koszulka megaszeroka, a buty superkolorowe. Do tego hawajski kwiat made in China - pamiątka po niedawnym wieczorze panieńskim w Sopocie i torba, którą nosze właściwie do wszystkiego, chociaż wcale nie zapowiadała się na tak uniwersalną. To pewnie jedna z ostatnich tak kolorowych stylizacji. Atmosfera jakaś taka coraz bardziej jesienna. W sklepach już jesienne kolekcje, w pracy plany na jesień, słońca też trochę mniej. Taka kolej rzeczy. Ale te jesienne ciuchy już mnie ekscytują, mam wiele pomysłów i już mogę to powiedzieć - nadchodzi CZERŃ. Mam teraz czarną fazę - na razie w sferze pomysłów, ubieram się jeszcze letnio. Ale znając życie, to i ta faza minie. Chociaż czerń naprawdę lubię. Taka kolej rzeczy.

Something simple, comfy and colourful. It occurs that children must like all those colours, cause there were many elements in them in the playground. On one hand it's quite simple - jeans, t-shirt and sneakers, but... Jeans are superthight, t-shirt is superoversize and sneakers are so colourful. Moreover I added a yellow Hawaiian flower made in China - a memento from my friend's hen party in Sopot and a bag, that I take almost everyday, even if it didn't seem to be so universal. I think this is one of the last so colourful outfits. The atmosphere is more and more autumnal. The new collections are everywhere in the shops, in contrary to the sun. Nothing new. But all those fall collections really excites me, I have many ideas and I can tell you - the BLACK is coming. I have the black phase now - but in my mind, I still wear rather holiday clothes. But I know myself and this phase will burn-out soon. Even if I like black colour very much. Nothing new.


2013/08/11

Stripes and sequins - tasty look

Dzisiaj kolorowo i apetycznie. Fajnie, że w parku była budka z lodami i to w kolorach "prawie" pasujących do mojego stroju. Truskawkowe i jabłkowe. Tak miało być! Lody jabłkowe były nawet w paski, co jest akurat słabo widoczne. Ale wiem, że były, a świadomość to podstawa. A potem jadłam i jadłam i zjeść nie mogłam. W międzyczasie kapało i lało się, a ja zawzięcie lizałam. Duuuża porcja. W pewnym momencie miałyśmy nawet pomysł, żebym poszła na całość i wysmarowała się cała tym lodem, jak dziecko, ale jednak nie mogłam sobie na to pozwolić. Mycie w tej rzeczce nie wchodziło w grę...
Mam nadzieję, że miny nie są groteskowe, było naprawdę zabawnie:)
Strój to ulubiona ostatnio maksymalnie szeroka koszula w paski w kolorze zielonym i mocno wyblakłym różu. Do tego znane już z bloga, również pasiaste szpilki. A dla kontrastu i żeby dodać do tego wielgachnego namiotu jeszcze trochę kobiecości - cekinowa mini. Dla mnie pycha!


2013/08/07

Boho beach

Plażowy look w klimacie boho. Haftowane kimono z frędzlami to idealne plażowe wdzianko - coś zamiast pareo czy sukienki. Materiał jest na tyle kryjący, że przykrywa co trzeba, a jednocześnie na tyle lekki, że nadal jest dość zwiewnie i kusząco. Pod spodem szydełkowe mocno wycięte (dlatego musiałam się okryć czymś dodatkowym) bikini, o jakim marzyłam od kilku lat. Nie chodzi o krój, czy kolor, a właśnie o to, że zrobione jest na szydełku. A nawet jeśli na jakiejś maszynie w Bangladeszu, to ładnie tę szydełkową robotę udaje. Sandałki kupiłam za całe 20 zł i złota farba rzeczywiście złazi od pierwszego założenia, czego się spodziewałam. Za tę cenę mogę je z czystym sumieniem wyrzucić po urlopie, co może nie jest zbyt ekologiczne, ale... hmmm... no cóż nie będziemy tu o ekologii rozprawiać. Może przetopią je na coś innego, w końcu mamy rewolucję śmieciową i wierzę, że to mycie butelek jest jednak więcej warte niż zużyta na to mycie woda. A propos wody. Woda była piękna. Mare Adriatico!
Chociaż z tym kwiatem we włosach i w hippisowskim stylu to prawie jak na Goa w latach 70. :)



2013/08/06

Happy Birthday! Black lace & feathers

Wróciłam!!! Urlop od pracy już dawno się skończył, a ten od blogowania niebezpiecznie się przedłużył. Ale wracam z głową pełną nowych pomysłów, z których choć część, mam nadzieję, uda się wprowadzić w życie.
Minął już rok odkąd zaczęłam prowadzić bloga. Nie będę szczególnie błyskotliwa ze stwierdzeniem, że ten czas naprawdę szybko z.. ehem ...płynie. Z okazji pierwszych urodzin życzę więc sobie:
* wytrwałości, której często mi w życiu brakuje,
* cierpliwości, której - jak wyżej
* motywujących do działania, wiernych czytelników, których - jak wyżej, a przynajmniej zbyt rzadko się ujawniają;)
* ogromu inspiracji
* szczęścia do ludzi
* dobrej pogody do zdjęć i dobrego oka moich fotografów
i przede wszystkim
* CORAZ TO NOWYCH, DOBRYCH POMYSŁÓW NA STYLIZACJE I ZDJĘCIA.
A Wy czego mi życzycie? :)

Dzisiaj przedstawiam zdjęcia z kolejnej sesji z Andrzejem. Przyznam, że z wielką przyjemnością patrzę na efekty naszych działań. Ciekawe, jakie są Wasze wrażenia. Co do samego stroju... Mam na sobie ulubione boyfriendy, ale w wersji sexy. Podkręciłam je wysokimi obcasami i dość odkrytą, frywolną górą. Kolorystycznie mało ciekawie, fakturowo już zdecydowanie tak. Gdyby było w kolorze, byłoby zdecydowanie za dużo i nie w moim stylu. Hafty, koronki, pióra, koraliki, pleciona skóra, sztrasowe kamyki i kryształy tworzą ciekawą całość zrównoważoną surowością jeansu.



2013/07/16

Jeans jumpsuit

Wyprzedaże wyprzedażami, ale jeśli widze coś, co wymarzyłam sobie już dawno temu, to kupię, choćby było i w pełnej cenie. Zresztą nie rozmawiamy o kreacji Balmain, tylko sieciówkowej Zary. A kreacją tą jest jeansowy kombinezon o takim właśnie bardzo prostym i uniwersalnym kroju. Z jasnego spranego i cienkiego jeansu, którego wadą jest tylko to, że dość mocno się mnie (co widać na zdjęciach). Dla mnie strój uniwersalny. Uwielbiam jeans w każdej postaci! Jakiś czas temu zaprojektowałam nawet wieczorową suknię z jeansu i skóry, może kiedyś pokażę ją światu. Jeans poprzez całą resztę dodatków, jak również charakter noszącej go osoby, może mieć więc różne oblicza. Mój kombinezon nosić zresztą planuję na wszelkie okazje - imprezowe, spacerowe i nawet do pracy! Dzisiaj kombinacja spacerowa. Ze względu na obcas będzie to spacer raczej krótki. Ale jakże udany, nieprawdaż?



2013/07/14

Green Bikini

Dzisiaj kolejna, chyba już ostatnia porcja zdjęć z Malty. Bikini kupiłam w zeszłym roku w Calzedonii, właściwie zupełnie nieplanując takiego zakupu. No ale panie były takie miłe, kostiumy takie ładne, był dopiero maj i jakoś tak mi się mocno wakacyjnie zrobiło w tej przymierzalni, że bez żalu wydałam 230 zł (żal przyszedł później...). Czy kostium wart jest tej ceny? Plusem jest to, że jest dwustronny i ma odpinane ramiączko, więc jest kilka opcji na zmianę wyglądu na plaży. Ma piękny kolor. I podobają mi się te kiczowate kryształki przy ramiączku. Minusem - widać na nim każdą plamkę, czy to z morskiej wody, czy NIEDAJBOŻE z kremu do opalania. Trudną do usunięcia w praniu (!). Taki materiał. Poza tym ten fason raczej nie służy podkreślaniu moich atutów. A może właśnie podkreśla, ale raczej nie uwypukla. I nie wiem, czy atuty. Albo nie te, na których mi zależy. No cóż, jest jak jest... ;)
A deser był przepyszny. Piszę "deser" bo dosyć trudno zinterpretować czym on był. Były tu więc: lody, bita śmietana, kolorowa posypka, orzechy, sos czekoladowy, wafelek, sok owocowy, brzoskwinie, ananasy, truskawki, winogrona. Może coś jeszcze, o czym już nie pamiętam. Poza łyżeczką i słomką. Sweeeeeet:)



2013/07/11

B&W dots&flowers


Dzisiaj przedstawiam efekty sesji z Andrzejem Zaleskim. Poznaliśmy się w dość nietypowy sposób - Andrzej po prostu zaczepił mnie na szpitalnym korytarzu i zapytał, czy nie byłabym zainteresowana zdjęciami. Oczywiście byłam raczej małomówna, bo dość mocno zaskoczona, ale po kilku tygodniach (!!!) odezwałam się. Oto co udało nam się osiągnąć podczas próbnej sesji na Agrykoli.
Jeśli chodzi o strój, to wykorzystałam tutaj starą spódnicę i pasek, cudownie niewygodne i równie spektakularne buty, złotą metalową torebeczkę i krótki top - najnowszy wyprzedażowy nabytek.

2013/07/09

Go ahead


Dzisiaj porcja zdjęć kolorowej i bardzo pozytywnej stylizacji. Z jednej strony obcisło, z kawałkiem nagiego ciała, a więc i seksownie (chyba...). Z drugiej zaś sportowo i wygodnie, dzięki kolorowym sneakersom, które widzieliście już tu i tu. Jednym słowem to, co lubię najbardziej - miks różności, które wzajemnie się równoważą, dopełniają, a niekiedy pozornie gryzą. Dla mnie całość mimo wszystko bardzo spójna. A że skraca nogi? Cóż - jak już wspomniałam, nie może być zbyt sexy!;)

2013/07/01

Maja, the Bee :)




Dzisiaj coś kobiecego, pozornie grzecznego, ale jest w tym wszystkim pazur. Kok na głowie wyszedł nieco większy niż mogłabym się spodziewać, ale nie było czasu na zmiany:) W końcu jeśli chodzi o włosy, to chyba jednak lepiej jak jest więcej niż za mało.
Strój zaczęłam komponować od spódnicy, bo po prostu miałam na nią ochotę. Potem szpilki. I problem zaczął się z bluzką. Kolorystycznie - pasuje, fasonowo - mimo mojej odwagi w zniekształcaniu sylwetki, uznałam, że jest zbyt obszernie. Szeroka bluzka, spódnica (babci, jak wspominałam tutaj) do połowy łydki, okulary i koczek - poproszę jeszcze o laskę i mogę maszerować na spotkanie seniorów;) Rozwiązaniem okazało się zrobienie węzła na bluzce. I już. To wystarczyło, bym czułam się bardzo dobrze. I to był mój zestaw do pracy:)


2013/06/30

Maybe like in the 70's?

Był to post na pewien konkurs, ale skoro nie przeszłam do kolejnego etapu, to postanowiłam zmienić treść na neutralną, zwłaszcza, że tekst był trochę pretensjonalny:)
Ostatnio częściej ubieram się w stylu boho, hippie, który kiedyś wprost uwielbiałam. Wcześniej uległam kolorom, ale mam już pewien przesyt. Na pewno na blogu więcej będzie teraz kolorów ziemi, barw neutralnych i czerni. A na wiosnę znowu zatęsknię za mocą kolorów!
Do długiej tuniki, która spokojnie mogłaby robić za krótką sukienkę, gdyby tylko nie była tak niepoprawnie prześwitująca dorzuciłam niewidoczne, ale jednocześnie zapewniające, że nic więcej również nie będzie widoczne, spodenki. Spodenki kupione przed 18. urodzinami w Krakowie za całe 9 zł. Nie pytajcie mnie więc, kiedy to było. Daaawno:) Tunika spodobała mi się od razu, gdy zobaczyłam ją na stronie RI. Rozszerzane rękawy, warstwy, lekki materiał, tasiemki i bardzo ciekawy koronkowy tył. Ideał! Jeszcze tylko sandały, by dodać sobie wzrostu i złote dodatki. Mnie się bardzo podoba, a Wam?