2013/06/02

Malta - part I

Malta! Było cudownie, ale jak wiadomo, wszystko co dobre szybko się kończy. Zostają wspomnienia i... fotografie:) 
Jestem pod wrażeniem samej siebie, bo na wyjazd udało mi się spakować tylko w bagaż podręczny, czyli 10 kg. Chcieć to móc, jak widać. Chociaż zgrabne kolorowe walizeczki na kółkach mocno mnie kusiły, to zdecydowałam się na miękką torbę Jansport, oszczędzając tym samym jakieś 3 kg (choć niekoniecznie kręgosłup;). Rzeczy które wzięłam wystarczyłyby mi spokojnie na tydzień. Grunt to wybrać ciuchy, które można w różny sposób łączyć ze sobą, ograniczyć ciężką biżuterię i po prostu... wrzucić na luz. W końcu na wakacjach chodzi o relaks, nie warto się spinać.
Dzisiejszy post przedstawia strój, który po prostu włożyłam na siebie na wieczorny spacer i kolację. Wygodnie i dość kolorowo. Mocnym akcentem na który chcę zwrócić Waszą uwagę jest wykonany przeze mnie już kilka miesięcy temu naszyjnik z kamieni i sznurków. Chwalę się chwalę, bo przyznam nieskromnie, że efekt mnie bardzo cieszy, chociaż chyba go trochę skrócę.
A jutro poniedziałek...













 




pics by Robert, edited by me

jeans shirt Levi's // shorts Zara // sneakers Keds // top New Yorker // necklace - DIY by me // socks and bracelet H&M // bag Stradivarius // belt Reserved


4 komentarze:

Hummingbird Girl pisze...

Śliczna Ty!!! Oglądam te zdjęcia na telefonie,więc prawdziwego efektu pewnie jeszcze nie widziałam (mam nadzieję, że szybko zainstalują mi internet). Jedno wiem już teraz, wyglądasz prześlicznie, a neonowy rytm Ci służy!!! Jeżeli chodzi o bagaż i pakowanie na jakikolwiek urlop to u mnie nigdy się nie skończyło na torbie podręcznej. Podziwiam Twój tok myślenia, jak najbardziej pozytywny (ja zawsze nabiorę do torby rzeczy w których i tak nie chodzę, jakbym nie potrafiła się z nimi rozstać). Ściskam i pozdrawiam Cię ciepło

Fey pisze...

:))) Cieszę się, że Ci się podoba. Co do pakowania, to także mój debiut z bagażem podręcznym. Wbrew pozorom spakowałam naprawdę sporo - bluzę, koszulę, 3 pary spodenek, 2 spódniczki, kombinezon, jakieś 7 koszulek, piżamę, sandały, klapki i trampki, 3 torby (!), 2 komplety bikini, duży ręcznik z mikrofibry na plażę i oczywiście kosmetyki (próbki i miniaturki, kolorowe w ilościach ograniczonych - tylko na wieczór, na plażę się nigdy nie maluję) i trochę biżuterii (plus oczywiście to w czym leciałam - jeansy, druga bluza, sneakersy). I to ważyło tylko 8,5 kg, więc dorzuciłam jeszcze netbooka (aparat powędrował do mojego towarzysza podróży). Na pewno będę częściej praktykować takie pakowanie.

bea pisze...

Brawo!!! Naszyjnik wyszedł super!

Fey pisze...

Dzięki! Muszę jeszcze kiedyś pokazać czarno-białą wersję.