2012/08/22

Kitchen session ;)

W życiu chodzi o to, żeby zbierać nowe doświadczenia. Ja wczoraj do swojej kolekcji dorzuciłam pozowanie do... czajnika elektrycznego (na którym z braku statywu położyłam aparat). Całe szczęście, że w domu nie było świadków, chociaż jakby ktoś był, to czajnik pewnie nie byłby potrzebny. A tak to musiałam trochę powycinać (nogi uciął aparat, nie ja!) i podoświetlać, żeby na fotkach nie towarzyszyły mi szafki kuchenne i żeby nie sprawiać wrażenia, że stoję nie w kuchni, a w ciemnej piwnicy... Wczoraj było gorąco, więc strój się sprawdził. Torba trochę mi ciążyła, bo chociaż ją lubię, to jest okropnie ciężka, a wiadomo, że do środka dodałam też sporo od siebie. Na powiekach testuję nowy neonowy eye-liner. A na ręce ulubiona od 2 dni bransoletka - pamiątka z Torunia kupiona za całe 5 zł. Pamiętam z wczesnego dzieciństwa modę na bransoletki-linijki, którymi uderzało się w rękę i zwijały się na nadgarstku (teraz na podobnej zasadzie działa snap watch). Ta działa w taki sam sposób i idealnie dopasowuje się do mojego szczupłego nadgarstka, z którego większość "kupnych" bransoletek się zsuwa. Poza tym ma fajny kolor i kolce! Gumowe, ale są:)


t-shirt Zara Man // skirt Zara old // sandals Deichmann // bag Parfois // watch Q&Q // bracelet - india shop in Toruń

Brak komentarzy: