2014/01/06
2013/12/30
Baggy glam
Wybaczcie tę długą zwłokę z publikacją nowej notki. Okres przedświąteczny był u mnie mocno pracowity, świąteczny w rozjazdach po całej Polsce, a poświąteczny... totalnie mnie rozleniwił. Czas więc spiąć pośladki (które po świętach, jak to bywa, chyba zmieniły nieco kształty). Zdjęcia do dzisiejszego posta robiliśmy już dość dawno, pogoda była zdecydowanie mniej łaskawa, przemarzłam niemiłosiernie, ale dobrze, że nie jest to (chyba) widoczne na zdjęciach. W rolach głównych futerko (do którego czuję spory sentyment i dlatego pewnie jeszcze długo będzie w mojej szafie), cekinowy top kupiony w outlecie, kiedy podobne wisiały na wieszakach w cenie 3 x wyższej i czapka pokryta srebrną farbą z efektem benzyny. Całość przełamana roboczymi jeansami.
Forgive me Guys such a long break in posting. Weeks before Christmas were very busy, Christmas was like a long journey through the whole Poland and after Christmas... I am so lazy! So it's time to gird up my loins (a bit bigger after Christmas ;). Pics for today's post we made a few weeks ago, but it was freezing cold. I hope it's not visible in the photos. Main roles play fur jacket I bought log time ago, sequined top from the outlet and a cap covered with silver paint with a petrol effect. And baggy jeans to break the glam.
2013/12/10
Siemens Fresh Look
Dla tych, którzy nie obserwują mnie na Facebooku (zawsze możecie to zmienić klikając obok lub tu ;), radosna nowina. Moje zdjęcie z sesji Violet Madness można zobaczyć w magazynie internetowym Siemens Fresh Look. Mam dla siebie całe 3 strony. Mały "wywiad" i ocena Karoliny Malinowskiej. Jakby co - bardzo lubię snickersy ;)
For those who doesn't follow me on Facebook (I guess all of you non-Polish guys :), you can easily change it!). My photo from Violet Madness is in Siemens Fresh Look magazine. I have 3 pages there - a little interview and Karolina Malinowska's opinion. Enjoy!
Miss Ursus*
Dzisiaj nietypowa sceneria. Jak by na to nie patrzeć, to był naprawdę luksusowy salon samochodowy. Potężne maszyny - to się nazywa tło! Panowie z salonu mieli nie mniejszy ubaw od nas. Zmysłowe (?) pozy na tle lśniącej karoserii... I ten fantastyczny zefir we włosach (100 km/h). Tak czy inaczej - kolory pasują idealnie :)
Mam na sobie oklepaną w tym sezonie do granic możliwości kratę, którą pokazałam już w zeszłym roku. Sukienka jest bardzo stara, za to płaszcz całkiem nowy (chociaż na taki nie wygląda, nie pytajcie nawet dlaczego). Całość przełamana moim ulubionym jaskrawym sweterkiem.
Today's scenery is non-standard. After all, it was a very luxurious car showroom :) Powerful machines - what a background! Gentlemen from the showroom had fun not less than we had. Sensual (?) poses against shiny car bodies... And a zephyr in my hair (100 km/h). Anyway - the colours match ideally :)
I am wearing tartan, so commonplace this season. I showed it also here last year. The dress is very old in contrary to the coat (but because of its arguable quality, it doesn't look so). The whole is breached with my favourite bright sweater.
*The Ursus Factory is a Polish producer of agricultural machinery located in Warsaw (Wikipedia).
2013/11/29
Jeans and orange
Ciąg dalszy mojej historii miłosnej, miłości do... kolorowych strusich piór. Jeans od stóp do głów, a futrzany kołnierz w roli "podkręcacza" tej dosyć spokojnej stylizacji. Do tego nieco łagodzącego brązu.
Co do makijażu - dobrze, że dość często kupuję kosmetyki zupełnie od czapy. Uwielbiam nowe makijażowe wynalazki, co na blogu było widoczne niejednokrotnie, np. tu czy tu. Mam więc kilka wściekle różowych pomadek, kilka ciemnych, lakiery do paznokci w dziwnych kolorach, mocne pigmenty. Takim zakupom najczęściej towarzyszy wizja (choć chyba równie często nie), ale wiem, że to wizja nie nadająca się do pracy, do sklepu po bułki też raczej nie. Na imprezę - prędzej... Ale wtedy okazuje się, że jednak cekiny lepiej grają ze smoky eyes w klasycznej czerni. Nie powinnam jednak hamować w sobie potrzeby takich zakupów, bo dzisiaj na przykład wściekle pomarańczowy sypki pigment kupiony na promocji okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie znasz dnia ani godziny. Los sprzyja gotowości umysłu. I takie tam.
Cdn...
Continuation of my love to coloured ostrich feathers. Jeans from top to toe and fur collar to pump it up. And a drop of calming brown.
When it comes to the make-up - it is good that I buy cosmetics spontaneously from time to time. I love make-up novelties, so I have a few acid pink lipsticks, some dark ones, nailpolishes in strange colours and strong-coloured pigments. Of course I have a vision, but usually it is something not easy to introduce daily. In the evening - more often, but then it turns out that classic smoky eyes suit better. But today acid orange pigment was a great idea. You never know... Chance favors the prepared mind.
To be continued...
2013/11/23
Holy wood
Przewrotny tytuł dzisiejszego posta. Nawiązuje i do sfery sacrum i do wiadomego miasta, i do płyty Marilyn Mansona, z której pochodzi poniższy kawałek, który zresztą bardzo lubię. Także do lasu stanowiącego nieco melancholijne tło dzisiejszych zdjęć, a także do... mojego nazwiska. Chociaż święta nie jestem ;)
"Today I'm dirty, I want to be pretty."
The title of today's post is contrary. It refers to the sacrum sphere, to the certain city, to the Marilyn Manson's album (one of my favourite songs from it is below). To the woods - the melancholic background of the photos. And to my... surname. But I am not saint.
Subskrybuj:
Posty (Atom)