To stylizacja, którą przygotowałam na konkurs Sophisti i Moniki Ptaszek. W tym miejscu chciałabym wkleić opis, który umieściłam w swoim zgłoszeniu konkursowym.
"Postanowiłam podjąć wyzwanie i zinterpretować kalifornijski styl po
swojemu. Zacznijmy od dołu. Buty - rzeczywiście, ciężko się w nich
chodzi, ale nie mogłam nie kupić oryginalnych, nowych JC za 29 zł!
Choćby miały jedynie stać na półce, uznałam, że warto. Na półce stały,
jak widać, krótko. Oryginalny fason plus czarny zamsz drukowany w
motylki i to wszystko "designed in California" (but "made in China";).
Dyskusyjne mogą być brokatowe skarpetki – ja uznałam, że skoro buty są
tak odjechane, to już nic im nie zaszkodzi/pomoże. Dalej bawimy się
spokojne – krótkie szorty z wysokim stanem, wężowy pasek z łańcuchem,
cienka bluza w meduzy (lubię te kolory). Dodatki to zegarek, fioletowa
bransoletka z ćwiekami, obowiązkowy łańcuch i dla kontrastu wieczorowa
metaliczna torebka. Pomału docieramy do sedna. Nie mogłam się zdecydować
– apaszka czy czapka? Jedno z jedwabiu, drugie z włóczki, oba w
ulubionym mocnym fiolecie. Hmmm... Czemu z czegoś rezygnować? Kto
powiedział, że muszę wybierać? Jak szaleć to szaleć:)"
Bardzo jestem ciekawa reakcji jury. A jaka jest Wasza opinia? Wyszłam z tego obronną ręką? Według mnie, poza butami, ale tylko dlatego, że utrzymanie się w pionie pochłaniałoby zbyt wiele mojej uwagi, jest to strój jak najbardziej do noszenia w czasie wolnym. Łącznie z czapką i chustką:)
Nie mogę nie wspomnieć o bardzo ważnym rekwizycie - obrazie autorstwa Marty, która robiła również zdjęcia i robi je, jak mogliście zauważyć, naprawdę często. Marta jest bardzo utalentowaną osobą, skończyła m. in. ASP i mocno trzymam za nią kciuki!